Wstajemy rano skoro swit po srednio przespanej nocy i ruszamy jak zawsze tuk tukiem na dworzec kolejowy, gdzie kupujemy bilety 3-klasy do Ayuthaii. Planowo 2h jazdy zamienilo sie w 3h w straszliwym upale oczywiscie z miejscowymi tajami, ktorzy zywo zainteresowali sie jedynymi bialymi ludzmi w wagonie:P
Na miejscu atakujemy restauracyjke, gdzie zamawiamy jak zawsze ryz z warzywkami na slodko, po czym wypozyczamy skutery i wyruszamy na miasto w poszukiwaniu Buddy:D Ayuthaya to wielki kompleks kilkudziesieciu Swiatyn z niezliczona iloscia podobizn Buddy od parocentymetrowych figurek do ogromnych kilkunastometrowych Zlotych posagow.
Jutro na dobre opuszczamy BKK, (trzeba w koncu odpoczac od tlumow naganiaczy i szalonuch tuk-tukowcow) i udajemy sie na polnoc w kierunku Chinag Mai.